wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 10

Otworzyłam ospale oczy i przeciągnęłam się. Obok mnie Damona nie było. Wspomnienia z wczorajszej nocy wywoływały na moich ustach uśmiech. Jestem szczęśliwa z Damonem i żaden Danny nie jest w stanie tego zniszczyć. Poradzimy sobie, jak zawsze. Poszłam się ubrać. Wszystkie rzeczy były porozrzucane po całej podłodze, zaśmiałam się krótko i podniosłam z łóżka. Owinęłam się prześcieradłem i zaczęłam szukać swoich ubrań po podłodze. Moje włosy były potargane we wszystkie strony. Z okna przedzierały się promienie słoneczne, a ptaki wesoło poćwierkiwały. Cała promieniałam. Nagle do pokoju wszedł Damon. Wzdrygnęłam.
-Przestraszyłeś mnie. - Powiedziałam spoglądając na niego z uśmiechem i odetchnęłam. Nie chciałam, żeby ktoś widział mnie w tym stanie. Byłam tylko w prześcieradle. Jedną ręką trzymałam prześcieradło, a drugą szukałam jakiejś rzeczy w którą mogłabym się ubrać. Znalazłam bieliznę i zarumieniłam się.
-Damon...bo moje ciuchy są podarte. Pożyczyłbyś mi coś ? - Zapytałam nieśmiało. On tylko odwzajemnił uśmiech i przeszył mnie wzrokiem. Podszedł do mnie, a ja bacznie obserwowałam każdy jego ruch. Złapał delikatnie mój nadgarstek którym trzymałam prześcieradło i zdjął go z posłania, narzuta spadła.
-Po co nam ciuchy ? - Zapytał szeptem i złapał mnie w pasie przyciągając do siebie. Ja uśmiechnęłam się delikatnie.
-Damon musimy iść. -Powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Jesteś taka piękna. - Zignorował moje stwierdzenie i pocałował mnie delikatnie. Uśmiechnęłam się słodko, przygryzając wargę.
-Dasz mi swoją koszulę ? - Zapytałam patrząc na jego usta. Gładził mnie po nagich plechach, przyprawiając przy tym o dreszcz. - Damon... - Powiedziałam już bardziej groźnie. Wampir udał przestraszonego i uśmiechnął się tajemniczo.
-Ja też mogę zacząć być groźny. - Zaczął cofać mnie do tyłu. Odepchnęłam go z całej siły na łóżko i uśmiechnęłam się słodko.
-Mówiłam żebyś ze mną nie zaczynał. -Powiedziałam i weszłam do łazienki. Wampir tylko parsknął śmiechem i powiedział cicho.
-Jeszcze zobaczymy, - Ubrałam bieliznę i zorientowałam się, że nie wzięłam bluzki od Damona. Westchnęłam cicho i wyszłam z łazienki.
-Damon to dałbyś mi tą koszulkę? - Zapytałam i spojrzałam na niego. Leżał na łóżku, jego czarna koszula była rozpięta, a na umięśniony brzuch padały promienie słoneczne, jedną ręką podparł głowę.
-Musisz sobie zasłużyć. - Wyszeptał i uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. -Tylko tyle? - Powiedział smutno, patrząc mi w oczy.
-Najpierw obowiązki, później przyjemności. -Tak naprawdę wcale nie chciałam schodzić na dół. Czułam się jak zakochana szesnastolatka w romantycznym filmie. Damon westchnął cicho i wstał ospale z łóżka. Wyciągną z szafy czarną, luźną bluzkę i wystawił ją w moją stronę. Gdy podchodziłam po bluzkę,wampir złapał mnie za rękę i pocałował nachalnie i namiętnie. Oddałam pocałunek z jeszcze większą namiętnością. Gdy już go zakończyłam, poszłam do łazienki się ubrać. Całe szczęście miałam tutaj zapasowe spodnie. Jak byłam ze Stefanem, to nocowałam w tym domu parę razy, a Damon był na tyle uprzejmy, że od razu po zerwaniu moim i Stefana przeniósł tutaj moje rzeczy. Nie czułam już żalu do Stefana. Oczywiście, że mamy wspólną przeszłość i jakaś część jego we mnie po tym co zrobił umarła, ale też jakaś mała część mnie będzie tęsknić za Stefanem. Po za tym ja już mu wybaczyłam. Chciałabym żebyśmy byli przyjaciółmi, ale wiem też, że to niemożliwe, ponieważ bardziej zależy mi na tym by Damon i Stefan się nie kłócili, byli jednością jak brat z bratem, a jak wiadomo Damon jest chorobliwie zazdrosny o Stefana. Wampir zszedł już na dół, słyszałam jego kroki po schodach. Spojrzałam na toaletkę wampira. Leżała tam moja szczotka i kosmetyki. O wszystkim pomyślał. Uśmiechnęłam się do siebie i przeczesałam włosy. Spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam, aż tak źle. Czarne Jeansy idealnie komponowały się z luźną, za dużą bluzką. Umyłam twarz zimną wodą i zrobiłam delikatny makijaż. Użyłam czarnej kredki, więc wyglądałam inaczej niż zwykle, ale podobało mi się to. Delikatne loki były powodem barku lokówki, ale to też mi się podobało.Może zacznę tak chodzić na co dzień? Wyszłam z łazienki i udałam się na dół. Wszyscy już na mnie czekali. Enzo siedział z Damonem i rozmawiali o czymś. Bonnie chyba szukała jakiegoś zaklęcia, a Klaus męczył biedną Caroline  ciągłymi pytaniami.Stefana nie było. Gdy mnie zobaczyli, spojrzeli na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Tylko Damon uśmiechał się po nosem wskazał wolne miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się szeroko i powitałam wszystkich, po czym zajęłam miejsce obok Damona.
-Ślicznie wyglądasz. - Wyszeptał mi do ucha. Gdy poczułam jego oddech na mojej szyi przeszedł mnie dreszcz. Wampir przysunął się do mnie i objął mnie w pasie. Bonnie była zszokowana, a Caroline patrzyła na nas z błyskiem w oczach. Ostatnio przekonała się do Damona, co było bardzo dziwne, ale cieszę się, że dała mu drugą szansę.
-Możemy zaczynać? -Zapytałam cicho, biorąc herbatę ze stołu. Bonnie zrobiła zieloną herbatę dla wszystkich. Wzięłam pierwszy łyk gorącego naparu. Okazał się ohydny. Ne dziwiło mnie więc, że tylko Bonnie to piła. Odłożyłam herbatę na podstawkę i spojrzałam na Bonnie.
-Tak, tak, Stefan dotrze do nas później. -Zaczęła mówić Bonnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Bonnie, moglibyśmy później porozmawiać? - Zapytał Klaus, a czarownica się zmieszała.
-Ze mną? - Zapytała,przełykając głośno ślinę.
-Tak na osobności. - Powiedział, patrząc na nią przenikliwie.
-Dobrze, dobrze. - Powiedziała i odłożyła herbatę na podstawkę.
-Tak właściwie to dlaczego Jeremy i Alaric nie biorą udziału w śledztwie? - Zapytałam zdziwiona. Dopiero teraz zorientowałam się, że ich nie ma.
-Jeremy i Alaric wyjechali z Mattem. Dla ich bezpieczeństwa Enzo ich zahipnotyzował. Odetchnęłam z ulgą. Dawno nie było mnie w domu, nie wiedziałam co z nimi.
-Dziękuje Enzo. -Powiedziałam patrząc na wampira wdzięczne.
-Do usług. -Powiedział uśmiechając się.
-Dobrze zaczynamy. -Powiedziała Bonnie. -Klaus wiesz coś o tego rodzaju stworzeniach.
-Oczywiście. Spotkałem w życiu dużo takich stworzeń. Nazywamy je utopcami. Są to stworzenia praktycznie nieśmiertelne, ale jedno ugryzienie pierwotnego i nie żyje. -Uśmiechnął się do siebie, biorąc herbatę ze stołu. -Jest przypowieść o nich.-Wszyscy z zaciekawieniem patrzyli na Klausa. - Na świecie jest ich bardzo mało, ale są bardzo potężni. Oczywiście nie potężniejsi ode mnie. Moja matka chciała przywrócić do życia mojego zmarłego brata. Kiedy przygotowywała specjalny wywar, coś poszła nie tak i kocioł eksplodował powietrze i zalał nasze miasteczko. Wszystkie byty nad naturalne w mieście umarły i wróciły do życia. Magia która w nich pozostała, dała im siłę do życia zamieniając w takie coś. Większość pozabijałem oczywiście, ale niektórym udało się uciec. - Powiedział po czym z niesamowitą prędkością wbił się w szyję Caroline. Enzo był już przy nim, ale nagle cało wampirzycy zaczęło się zmieniać w postać mężczyzny i zamieniać w proch. Wszyscy przyglądali się tej scenie przestraszeni. Klaus oblizał usta z krwi i zwrócił się do Bonnie.
-Już nie potrzebuję twojej pomocy. -Wstał z kanapy i otrzepał spodnie z prochu. - Idzie ktoś ze mną szukać Caroline? - Zapytał i uśmiechnął się złowieszczo.

Hej :D Jak wam się podoba?
Ktoś mnie w ogóle czyta?
Zostaw komentarz  - to naprawdę motywuje!

Miłego dnia :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 9

Gdy się obudziłam Damona nie było. Odciągnęłam się i powolnym ruchem wstałam z łóżka, po czym odsłoniłam zasłony, co okazało się błędem. Promienie słoneczne zaczęły piec moje ciało. To działo się tak szybko. Ból był nie do zniesienia. Czułam jak każdą część mojego ciała przeszywa paraliżujący ból, nie byłam w stanie się ruszyć, mogłam tylko czekać na śmierć. Nagle poczułam szarpnięcie i upadałam na ziemię. Moje ciało wciąż się paliło, a osoba która mnie uratowała zgasiła ogień zimną wodą. Dotyk wody nigdy nie wydawał się bardziej kojący. Czułam, że tracę świadomość, ale może to i lepiej? Byłam w totalnej rozsypce. Nie wiedziałam jak mam sobie poradzić z tym wszystkim.
-Damon... - To było moje ostatnie słowo, po czym straciłam przytomność.  
~~~~~~~~~~~~~~~~                                                                                       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Obudziłam się w sypialni starszego z braci. Wszystko wciąż mnie bolało. Poruszyłam delikatnie dłonią, okazało się, że ból jest dosyć znośny,a na moim palcu widnieje pierścień. Podniosłam się powoli ignorując ból. Chciałam się upewnić, że innym nic nie jest. Przecież miałam pierścień przed zaśnięciem. Może zdjęłam go pod wpływem emocji, albo ktoś w tym domu chcę się mnie pozbyć? Wstałam, ostrożnie robiąc każdy ruch. Dotarła do drzwi i otworzyłam je delikatnym ruchem. Zobaczyłam Klausa rozmawiającego z Caroline. Podbiegłam do Caroline i przytuliłam ją z całej siły.
-Jak dobrze, że jesteś. - Wyszeptałam wprost do jej ucha. Kamień spadł mi z serca. Klaus delikatnie odciągną mnie od Caroline.
-Eleno, Caroline jest w szoku,a i nie ma za co. - Uśmiechnął się do mnie arogancko, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ty mnie uratowałeś ? - Zapytałam powoli, kładąc nacisk na ,,ty". Byłam pewna, że Damon.
-Tak ja. Masz wielki szczęście, że zdążyłem na czas. Teraz chodźmy zabić Dannego. - Powiedział z uśmieszkiem na ustach i już chciał iść, ale zagrodziłam mu drogę.
-Czekaj Klaus to nie jest takie proste. Najpierw musimy wiedzieć co to jest. - Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Musimy porozmawiać, ale nie tutaj. - Powiedział po czy zaciągnął mnie do pokoju Damona.Caroline patrzyła na tą scenkę zszokowana, po czym zeszła na dół.
-O co chodzi Klaus? - Zapytałam z lekką irytacją w głosie, po czym usiadłam na łóżku Damona. Klaus oparł się o ścianę na przeciwko mnie.
-Słuchaj... Caroline zachowuje się dziwne. Nie pamięta dobrych rzeczy o mnie. Nie pamięta mnie prawie w ogóle! Jedyne co wie to to, że jestem pierwotny i mam na imię Klaus, a i jeszcze same złe rzeczy. Nie pamięta nawet co jej zrobiłem. Coś mi tu śmierdzi.- Powiedział szybko i agresywnie.
-Klaus... może ona nie chce pamiętać ? - Pierwotny podszedł do mnie jak najbliżej mu na to pozwoliłam.Dowiem się o co tu chodzi z twoją pomocą, czy bez. - Wyszeptał, po czym wyszedł i trzasnął drzwiami. Westchnęłam cicho i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół do kuchni. Zobaczyłam tam Stefana. Nie wiedziałam co mam zrobić. Damona prawdopodobnie nie było, a Klaus zamęczał biedną Caroline pytaniami, na górze. Nagle poczułam jak ktoś napiera na mnie, a ja jestem przyciśnięta do ściany.
-Tak się bałem... Eleno - Był to Stefan.Nasze usta prawie się spotkały. Wszystkie emocje zaczęły wracać. Miłość i pożądanie,ale gdzieś na samym końcu tego wszystkiego pozytywne emocje tłumił ból i poczucie winy. Nagle ktoś szarpnął Stefana od tyłu i rzucił nim o stół. Był to Damon.
-Miałeś swoją szansę, zraniłeś najlepszą osobę na świecie! - Krzyknął, po czym zaczął kopać leżącego brata.- A teraz jeszcze próbujesz mi ją bezczelnie odbić. - Musiałam coś zrobić, Damon by go zabił. Pociągnęłam stanowczo Damona i chwyciłam jego twarz w dłoń.
-Kocham cię nie rozumiesz? Stefan nie jest w stanie zniszczyć tego co mamy. Nigdy w życiu nie pocałowałabym Stefana. - Powiedziałam szybko, patrząc Damonowi prosto w oczy. Wierzył mi i rzucił tylko pogardliwe spojrzenie Stefanowi i chwycił mnie za rękę, prowadząc do jego sypialni. Spojrzałam tylko ukradkiem na Stefana. Z jego nosa płynęła krew, a oczy wyrażały ból. Zraniłam go tymi słowami,ale  nie żałowałam żadnego z nich. Mówiłam prawdę. Gdy już staliśmy przed drzwiami sypialni, Damon zbliżył się do mnie i spojrzał mi prosto w oczy. Mój oddech przyspieszył,a przez ciało przeszedł dreszcz. Nigdy nie reagowałam w podobny sposób na Stefana.
-Eleno...nigdy więcej mnie nie strasz. Myślałem, że ty i Stefan. - Powiedział szeptem. Ja nic nie odpowiedziałam tylko wpiłam się w jego usta. Całowałam go z pasją i namiętnością. Wplotłam dłonie, we włosy Damona. Podskoczyłam i zaplotłam nogi na jego biodrach. Zmusiłam go, aby mnie złapał, następnie zaniósł mnie do sypialni.Wszystko dalej potoczyło się dynamicznie i niczego nie żałuje.



Hej <3 Wesołych Świąt misie <3 
Ja nie czuje tych Świąt ;/
Macie tutaj dużo Deleny :3. 
Zapraszam do komentowania. Nie wiem czy ktoś mnie jeszcze czyta i czy czeka na następne ;/ .
skomentuj nawet negatywnie - krytyka jest złotem. 
Polecam zajrzeć na tego bloga : delenanazawsze.bloog.pl
Jest świetny :3

czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 8

Caroline zniknęła i nie wiadomo gdzie jest. Siedziałam teraz sama w salonie braci Salvatore, patrząc jak w kominku iskry pożerają kawałki drewna, zamieniając je w popiół. Byłam ubrana w szare kimono, a włosy miała potargane. W mojej głowie panowała pustka, a łzy z oczu mimowolnie płynęły po moich policzkach, zabierając przy tym tusz z rzęs. Nie próbowałam nawet ich powstrzymać. Nigdy w życiu nie czułam większej bezsilności. Nagle usłyszałam ciche kroki w moją stronę. Poczułam jak ktoś przykrywa mnie kocem i podaje kubek z gorącym wywarem.
-Trzymaj, Bonnie powiedziała, że ci pomoże. - Głos należał do Damona. Usiadł obok mnie i otulił mnie swoim ramieniem. Odłożyłam herbatę na stół o wtuliłam się w niego cichutko łkając.
-Nie płacz. - Powiedział cicho, gładząc mnie po włosach. -Nie mogłaś nic zrobić. - On jedyny był teraz przy mnie. Bonnie, również stanowiła dla mnie duże wsparcie, ale na Stefana nie miałam co liczyć. Nie chciałam na niego patrzeć. Spojrzałam Damonowi głęboko w oczy.
-Obiecaj mi, że nigdy w życiu mnie nie zostawisz. - On uśmiechnął się do mnie delikatnie i otarł kciukiem łzę spływającą po moim policzku.
-Obiecuje. Chyba, że sama o to poprosisz. -Powiedział cicho i odgarnął kosmyk włosów, który opadał mi na twarz. Delikatnie przysunęłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek. Tyle się ostatnio wydarzyło, a ja jestem młodym wampirem, nie umiem panować nad swoimi emocjami. Potrzebowałam zapomnienia. Usiadłam wampirowi na kolanach i całowałam z pasją. Damon wplótł swoje dłonie w moje włosy i przyciągał delikatnie do siebie. Nagle agresywnie przerwałam pocałunek i uderzyłam go w twarz, po czym upadłam na ziemię łkając.
-Ja się zabawiam, a Caroline cierpi. Gdzieś tam biedna, czekając na wsparcie. - Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam płakać. Damon podszedł do mnie, podniósł z ziemi i położył na kanapie, przytulając mnie przy tym mocno.
-Twoje emocje są teraz wyostrzone. - Szepnął i pocałował mnie w czoło.
-Nie chcę tego bólu, zabierz go ode mnie. - Łkałam cicho.
-Nawet nie wiesz jakbym chciał. -Przytuliłam się do niego mocniej, brudząc mu koszule swoimi łzami. Czułam jego zapach i dotyk. Uspokoiłam się nieco i jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki zasnęłam.
*Oczami Caroline*
Otworzyłam ociężale oczy, co okazało się być bardzo trudnym zadaniem. Nadgarstki piekły mnie niemiłosiernie przez werbenę w linie, a moje gardło było wysuszone. Nogi również miałam związane. Znajdowałam się w jakimś opuszczonym budynku. Zawalające się ściany pokryte były grzybem, Dachu prawie nie było. Nagle usłyszałam ciche kroki w moją stronę.
-Obudziłaś się już ? - Zapytał mężczyzna ubrany na czarno. Jego blond włosy przypominały mi Klausa.
-Wiesz, że zaczną mnie szukać ? Przy pomocy nieśmiertelnego pierwotnego łatwo cię zabiją. - Syknęłam cicho. Danny tylko podszedł do mnie i szarpnął mnie za moje blond loki, w wyniku czego psiknęłam cicho.
-Dlatego też pokrzyżuje im plany. O nic się nie martw, zabije cię szybko. - Wyszeptał wprost do mojego ucha i puścił moje włosy. Stanął przede mną i nagle zamiast Dannego, moim oczom ukazał się mój sobowtór. Danny uśmiechnął się.
-Hej jestem Caroline Forbes. -Powiedział to w taki sposób, że nawet ja dałabym się nabrać.
-Nie zrobisz tego ! - Krzyknęłam, a on tylko zaśmiał się w głos.
-Obserwuje was od dawna. Znam twoje zwyczaje, dziwactwa i przyjaciół. -Powiedział po czym poprawił delikatnie włosy. - A teraz udam się na shopping. - Po tych słowach Danny uśmiechnął się do mnie moim uśmiechem, zupełnie jakbym patrzyła w lustro. - Rob wrażenie, wiem. - Chwile późnej już go nie było, a słone łzy płynęły po moich policzkach z bezsilności i strachu.


Troche krótki ten rozdział wiem ;/ ale następny będzie dłuższy znacznie obiecuje ;* 
Podobało się ? Czy też może nie. - Skomentuj. :) Ten rozdział dedykuje wspaniałej pisarce oraz osobie Wiktorii ;* Dziękuje, że mnie wspierasz :D 

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 7

Zapraszam na poprawiony rozdział 7. Jeżeli czytałaś/łeś poprzednią wersję, przeczytaj tą jeszcze raz, ponieważ są tam zmiany. Zapraszam do komentowania :)


Wstałam powolnym ruchem z kanapy. Chciałam poszukać Bonnie, to co znalazłam mogło wnieść dużo do sprawy.  Przeszłam do korytarza, oglądając te same obrazy. Zawsze w tym domu panował taki klimat, światła były delikatnie przymrożone, obrazy powywieszane na ścianach. Kiedy byłam ze Stefanem,siedzieliśmy tu  i... po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Zranił mnie i to bardzo, a najgorsze jest to,że gdy jestem przy nim zapominam o wszystkim co mi zrobił. Nie chcę go znać. Nagle usłyszałam jak ktoś podchodzi do mnie. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Caroline. Dziewczyna promieniała. Podeszła do mnie radosnym krokiem.
-Masz coś ? - Zapytała, a ja otworzyłam pamiętnik i pokazałam jej następujące wersy. Wampirzyca śledziła tekst, z ciekawością wymalowaną na twarzy. Gdy już skończyła, otworzyła szeroko oczy.
-Klaus niedługo powinien być, on pewnie wie co to jest. - Powiedziała, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
-Care, czy ty coś czujesz do Klausa ? - Zapytałam niepewnie, a dziewczyna tylko zaśmiała się krótko.
-Może czułam, widziałam w nim dobro i wiedziałam, że mogę go zmienić, ale to zamknięty rozdział. A poza tym on ma teraz swoje życie w Nowym Orleanie. - Podeszłam do Caroline i uściskałam ją mocno. Ona zawsze walczy do końca, daje nam nadzieję na lepsze jutro. Ciesze się, że mam takich wspaniałych przyjaciół. Gdy już uwolniłam ją z uścisku, ona uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Caroline, pójdziesz poszukać Bonnie ? Ja zaraz dołączę do ciebie. Muszę coś załatwić. - Wampirzyca pokiwała głową, po czym zniknęła gdzieś z pamiętnikiem. Niepewnym krokiem poszłam w stronę sypialni Damona. Gdy już stałam przed jego drzwiami, nie mogłam się opanować. Patrzyłam bez celu na drzwi, jakbym szukała w nich ukrytej wskazówki. Zapukałam delikatnie, a gdy usłyszałam ciche ,,proszę", niepewnym ruchem otworzyłam drzwi. Damon siedział na łóżku zagłębiony w lekturze. Powoli oderwał wzrok od księgi i pokazał na miejsce obok niego. Podeszłam do łóżka i opadłam na nie ciężko. Spojrzał się na mnie pytająco, czekając, aż zacznę mówić.
-Damon... wiem, że mnie kochasz. A ja nie mówię, że nic nie czuje, ale to chyba nie jest odpowiedni moment. - Wampir zaśmiał się chicho.
-Kiedy będzie ? Może wtedy, kiedy wybaczysz Stefanowi, fajerwerki wystrzelą, a wy będziecie żyli szczęśliwi... - Damon przybliżył się do mnie i położył mi dłoń na udzie. Moje ciało przeszedł dreszcz. - Wiedzę jak na ciebie działam. Dlaczego nie dasz się ponieść?
-Sama zadaję sobie to pytanie... - Powiedziałam, po czym wpiłam się w jego usta. Przełożyłam nogę, w wyniku czego siedziałam mu na kolanach. Całowałam go bez opamiętania. Nagle wampir zaczął całować moją szyję. Popchnęłam go do tyłu, w wyniku czego Damon upadł na łóżko. Role się odwróciły. Zaczęłam całować wampira po szyi, a jego dłonie powędrowały na moje biodra. Rozerwałam czarną koszulkę Damona, odsłaniając przy tym jego umięśniony brzuch. Przejechałam po brzuchu wampira dłonią, a on jękną cicho. Zdjął moją bluzkę, a ja uśmiechnęłam się delikatnie, po czym znów wpiłam się w jego usta. On zaczął gładzić mnie po plecach, szukając rozpięcia do stanika. Nagle usłyszeliśmy skrzyp drzwi, a moim oczom ukazał się Stefan. Odskoczyłam od Damona jak oparzona i spojrzałam na niego. Damonowi podobała się ta sytuacja, mi w sumie też, chociaż czułam się zakłopotana. W końcu Stefan dostanie nauczkę.
-Braciszku przeszkadzasz nam. - Powiedział, po czym dodał ten swój ironiczny uśmieszek.
-Przepraszam, ale jeśli chociaż trochę interesuje was czym jest Danny zapraszam na dół. - Syknął i trzasnął drzwiami. Szybkim ruchem założyłam koszulkę.
-Idziemy na dół ? - Zapytałam niepewnie. Na twarzy wampira pojawił się grymas.
-Wolałbym zostać z tobą tutaj. - Powiedział po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Ja też, ale musimy pokonać Dannego. - Powiedziałam i chwyciłam rękę Damona. -Razem. - On uśmiechnął się do mnie.
-Nawet nie wiesz ile czekałem na ten moment. - Uśmiechnęłam się delikatnie i wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy na dół  i usiedliśmy na wolnej kanapie. Caroline siedziała obok Enzo i rozmawiali o czymś. Wampirzyca pokazywała coś i opowiadała o tym z zapałem, a Enzo patrzył ma nią z zachwytem. Bonnie czytała zachłannie jakiś tekst, popijając zieloną herbatę, a Stefan wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą
-No więc wiemy, że Danny jest bytem nad naturalnym... - Nagle Bonnie przerwał dzwonek do drzwi.
-Otworzę, to pewnie Klaus. - Powiedziała Caroline, po czym  wstała i poszła do drzwi. Enzo wodził za nią wzrokiem. - A więc wracając do Dannego... - Bonnie znów przerwano. Tym razem był to krzyk Caroline. Wszyscy pobiegli do drzwi, lecz spóźniliśmy się. Na szafce leżała tylko elegancka kartka, na której było napisane.
,,Zabawę czas zacząć"

sobota, 25 października 2014

Rozdział 6

Nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji. Stałam jak sparaliżowana, patrząc to na Damona to na Stefana. Stefan podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.  Gdy to zrobił, Damon pożerał nas wzrokiem, nie chciałam okazywać uczuć względem Stefana przy Damonie, a poza tym nie byliśmy już razem, ale po prostu nie mogłam mu się oprzeć... te piękne, zielone tęczówki, za każdym razem jak w nie spojrzę mam łzy w oczach. Nie mogę uwierzyć, że ktoś poza mną mógł w nie patrzeć z miłością. Mógł mieć cały mój świat w swoich ramionach. Teraz nie wyobrażam sobie związku ze Stefanem, nie po tym. Gdy się uwolniłam z uścisku Stefana, podeszłam do Damona i również go uścisnęłam. Nie chciałam, żeby poczuł się odrzucony. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo raniłam Damona przez te wszystkie dni, kiedy okazywałam uczucia względem Stefana przy nim. Wiem jakie to cholerne uczucie... Gdy przytuliłam Damona, jego ręce powędrowały na moje biodra. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji. Przecież za nami stał Stefan. Szybko uwolniłam Damona z uścisku i powiedziałam.
-Dość tych czułości, trzeba się wziąć w garść i pokonać Dannego. Nie wiem czym jest, ale się dowiem. Zadzwonię do Bonnie i Caroline. Coś wymyślimy. - Powiedziałam po czym wyrwałam telefon z ręki Damona. Nawet najmniejszy dotyk doprowadzał mnie do szału. Wykręciłam pospiesznie numer Bonnie i kazałam przyjechać do rezydencji.
-Będzie za jakieś dziesięć minut. W tym czasie zadzwońcie po Enzo. Każda pomoc się przyda. - Damon delikatnie przytaknął, a ja podałam mu powoli telefon. - Stefan, zadzwonisz po Caroline ? - Wampir nic nie powiedział tylko posłusznie zszedł na dół po swój telefon. - I co ? Enzo będzie ? - Zapytałam patrząc na wampira który robił coś w swoim telefonie.
-Powinien być za  jakiś czas. - Powiedział przenosząc wzrok na mnie. Nagle Damon z prędkością wampira docisnął mnie do ściany. Popatrzyłam w jego niebieskie jak niebo oczy i utonęłam. Czułam jego zapach, dzieliły nas centymetry. Mój oddech przyspieszył i wampir chyba to wyczuł, bo uśmiechnął się delikatnie.
-Nie pozwolę, żeby stała ci się krzywda. Eleno... zbije go, nawet jeśli sam miałbym umrzeć. - Wyszeptał to wprost do mojego ucha. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Każda część mnie chciała teraz rzucić się na Damona i poczuć jego bliskość, lecz jakiś cichy głos w mojej głowie szeptał ,,Stefan" . Spuściłam wzrok. Wiem, że nie jestem niczemu winna, ale jednak czułam się źle w tej sytuacji. Chociaż tak bardzo pragnę Damona, coś mówi mi, że to nie jest najlepsze rozwiązanie. Racja zmienił się, ale coś mi mówiło, że nie mogę tego  zrobić, że nie mogę zranić Stefana. Z jednej strony Stefan mnie zdradził...
-Co się stało ? - Zapytał delikatnie wampir, gładząc mnie po włosach. Po moim policzku popłynęła łza. Nie wiedziałam co robić. Jeszcze Danny nie dawał nam spokoju. Wszystko było tak bardzo ciężkie. - Ej, już nie płacz. - Powiedział, po czym otarł łzę kciukiem nie oddalając się ode mnie. - Pokonamy go. Eleno... ja nie mogę tak dłużej... - Nagle Damon złożył na moich ustach delikatny pocałunek, gdy go oddałam poczuł się pewniej i zaczął mnie całować bardziej namiętnie. Oddałam jego każdy pocałunek, nawet najmniejszy. Wplotłam ręce w jego włosy i przyciągnęłam go bliżej. Wampir położył swoją dłoń na moim biodrze a drugą wplótł w moje włosy. Chciałam iść z nim do sypialni i zapomnieć o wszystkim,. O Dannym, o Stefanie, Rebece, o wszystkim. Jednak jakaś część mnie nadal krzyczała z Stefanem. Całował mnie z pasją, nasze języki walczyły o dominacje. W końcu zakończyłam pocałunek, oddalając się niechętnie. Damon uśmiechnął się delikatnie patrząc mi w oczy.
-Kocham cię, Eleno. - Powiedział to tonem którego jeszcze u niego nie słyszałam. Wiedziałam, że mnie kocha, ale i tak zrobiło to na mnie wrażenie. Nie wiedziałam co mam zrobić w tej sytuacji, nie chciałam łamać Damonowi serca, ale nie byłam gotowa na związek. Za dużo było niedokończonych spraw.
- Damonie... nie mówię, że ja nic do ciebie nie czuje... Ale to chyba nie jest odpowiedni moment... - Powiedziałam cicho, ale wampir tylko odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
-Kiedy będzie ten odpowiedni moment ?!. Eleno... - Nie dokończył, ponieważ do holu wszedł Enzo. Jak dobrze, że pojawił się w tym momencie. Nie wiem co bym powiedziała Damonowi.
-Witam moi drodzy. - Powiedział to swoim akcentem, na który poleciałaby nie jedna dziewczyna. - Możemy was zaprosić na dół ? - Powiedział, po czym spojrzał znacząco na Damona. Ten zaś tylko przytaknął i zszedł na dół. Poszłam w jego kroki, a za mną ruszył Enzo. Wszyscy już czekali. Bonnie siedziała obok Stefana, a ja usiadałam obok Caroline i Damona. Enzo zaś zajął miejsce w fotelu. Pierwsza odezwała się Bonnie.
-Grzebałam trochę w księgach mojej babci i prababci i jak na razie nic nie znalazłam, jak będę coś wiedziała to wam powiem. - Powiedziała cicho. Nagle zapadła cisza.
-Może zadzwonię do Klausa ? No wiecie, księgi jego matki mogą okazać się przydatne. - Zaproponowała niepewnie. Damon roześmiał się głośno.
- Na pewno chodzi o to ? Może brakuje ci seksu z nim ? - Rzucił Damon, a Caroline zabiła najpierw go, a potem mnie. Enzo zaśmiał się cicho i powiedział.
-Damonie, zostawmy jej sprawy łóżkowe w spokoju, a tak poza tym to nie jest głupi pomysł. Klaus może okazać się naprawdę przydatny. Moja droga, spróbuj się dodzwonić do pierwotnego, a my pomożemy Bonnie w szukaniu czegoś w jej księgach. Wszyscy się zgadzają ? - Powiedział Enzo, a wszyscy tylko pokiwali twierdząco głową. - Więc bierzmy się do roboty. - Po tych słowach wszyscy chwycili księgi ze stołu i rozeszli się do pokoi. Westchnęłam i wzięłam stary pamiętnik i zaczęłam zgłębiać się w lekturze. Pisała go niejaka Kelly Tears. Pisała kursywą i bardzo chaotycznie. Czytałam uważnie, wgłębiając się w każdy wers. Nagle trafiłam na bardzo interesujący fragment.

,,29.08.1945
Wszystko pamiętam jak przez mgłę. Nie wiem co się ze mną dzieje, nie mogę poskładać wszystkiego w logiczną całość. Wczoraj wieczorem wyszłam do Luny, lecz ponoć do niej nie dotarłam. Ale ja pamiętam, że tam byłam. Pamiętam wszystko co się działo. Najpierw grałyśmy w karty, później plotkowałyśmy o chłopakach, aż sobie poszłam. Co jest jeszcze dziwniejsze, moi rodzice zaprzeczają, że gdziekolwiek wychodziłam. Czy ja wariuję ?! Czy coś jest ze mną nie tak ? " 

Przewinęłam parę kartek do przodu i zobaczyłam, już totalnie inne pismo. Było bardziej rozmazane, niechlujne i niestaranne.

,,03.09.1945
Dlaczego oni mi to robią ?! Dlaczego wszyscy chcą ze mnie zrobić wariatkę ?! Ja... ja nie jestem chora. Ja nie mam urojeń ! Naprawdę widziałam tamtego faceta na ulicy ! On naprawdę wgryzał się w szyję tej dziewczyny ! Mówili, że może robił jej malinkę, ale nie ! Przecież, później ta dziewczyna upadła a on zaczął pożerać jej ciało ! Nie mogę wymazać tego obrazu z głowy. Za każdym razem kiedy zamknę oczy mam przed oczyma tą scenę ! On ją zjadł ! Zjadł ja w całości ! Policja nie zdążyła a mnie zamknęli w szpitalu psychiatrycznym ! Tyle, że ja wiem co widziałam. Widziałam blondyna ! Tak on na pewno był blondynem ! Te przerażające oczy. One były, one były całe czarne ! Calutkie ! Ani jednego przebłysku koloru ! A jego ciało... to jest nie do opisania ! A co jeśli naprawdę wariuje ?! Cyba się zabije. 


,,08.11.1945
To jest pożegnanie. Nie mogę  z tym żyć... ze świadomością, że ktoś miesza mi w głowie ! Znowu go widziałam ! Stał tuż za moim oknem ! Uśmiechał się do mnie zza okna ! Była noc, a on promieniował ! Uśmiechał się do mnie, a jego kły... były jak u wampira ! Te oczy ! To były te same co wtedy ! Tak czarne i przerażające jak wtedy ! Zostawił mi kartkę, że jestem następna ! Jestem tylko zwykły człowiekiem ! Na kartce napisał, że wkrótce się zobaczymy i podpisał się Danny ! Nigdy w życiu nie bałam się bardziej...

Zamurowało mnie. Tysiąc myśli wirowało mi w głowie. Jeżeli to ten Danny. To dlaczego nie reagował w taki sposób na mnie ? Czy to dlatego, że jestem wampirem ?



Cześć i czołem :D .
Jak wam się podobało ? Jak myślicie czym jest Danny ? Co zrobi Caroline na widok Klausa?  Od razu mówię, że nie wiem za ile pojawi się następny rozdział :( . Wydaje mi się, że niedługo ;3 ale czekajcie ;D 
Skomentuj, bo jak nie to przyjdzie po Ciebie Danny :D .
Ps. To naprawdę bardzo motywujee !!

czwartek, 9 października 2014

Rozdział 5

Gdy się ocknęłam leżałam w sypialni Damona. Zawsze lubiłam tu być, chociaż rzadko miałam taką okazje.W powietrzu unosił się słodki, specyficzny, piękny zapach. Powoli próbowałam wstać z łóżka, lecz gdy tylko się ruszyłam całe moje ciało, przeszył ostry ból, wyniku czego upadłam na podłogę i syknęłam cicho. Powoli podniosłam się z podłogi, ignorując ból. Jeszcze raz weszłam na łóżko, okrywając się kołdrą. Wszystko co się wydarzyło tej nocy, pamiętałam jak przez mgłę. Nagle usłyszałam krzyki Stefana i Damona. Wyostrzyłam słuch i zaczęłam się przysłuchiwać.
- Coś ty narobił ?! - Krzyknął rozwścieczony Damon. - Ona mogła umrzeć !
-To była jej decyzja. - Powiedział nieco spokojniej Stefan.
-Gdyby  powiedziała, że idzie walczyć z Rebeką stalowym prętem też byś ją puścił ?! Chyba, że bardziej bał byś się o Rebekę. - Syknął Damon.
-Przestań Damon ! Ona nie może się niczego domyśleć !
-Aha, czyli mam rozumieć, że już nie spotykasz się z twoją blond wampirzycą ? - Syknął ironicznie.
-Nie mam serca, żeby ranić Elenę. Kocham ją. - Powiedział to tak obojętnie, że przeszły mnie carki.
-Też ją kocham. Dlatego chcę żeby była szczęśliwa. Więc jeżeli zranisz ją jeszcze raz, zabije cię i nie będę patrzył, że jesteś moim bratem. -Gdy usłyszałam te słowa, po moim ciele przeszła fala cepła. Nagle usłyszałm jak drzwi do pokoju otwierają się, a w nich ukazują się Damon i Stefan. Od razu znaleźli się przy moim łóżku. Stefan zbliżył się powoli do mnie i chciał złożyć na moich ustach pocałunek, lecz odwróciłam się w wyniku czego wampir wycofał się. Coś się zmieniło. Kocham Stefana, to jest pewne. Ale gdy usłyszałam o tym, że mój ukochany zdradza mnie za plecami z kobietą, która mnie zabłia, coś we mnie pękło. Poczułam, że to co uważałam za tak trwałe, prawdziwe, nagle wyblakło. Jestem pewna jeszcze jednego. Kocham Damona. W końcu to przyznałam, kocham go. Nie wiem co się wydarzy dalej, wiem tylko tyle, że nie ważne co by się działo, Damon jest przy mnie. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie cichy głos starszego z braci.
-Jak się czujesz ? - Zapytał z traską w głosie, po czym usiadł przy mnie na łóżku, Stefan zrobił to samo. Patrzyli na mnie z troską w oczach.
-Damonie... chciałabym zostac na chwilę sama ze Stefanem, no wiesz musimy porozmawiać... - Spojrzałam na wampira przenikliwym wzrokiem, gdy napotkałam jego wzrok, zobaczyłam w jego oczach zrozumienie. Posłusznie opuścił pokój, a Stefan położył swoją dłoń na mojej. Szybko zbrałam swoją i zczęłam mówić.
-Stefanie, ostatnio dużo się zmieniło... wiem o twoim romansie z Rebeką.Chyba powinniśmy zrobić sobie przerwę... - Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, lecz on ują mnie za podbrudek i zmusił bym spojrzała w jego piękne, zielone tęczówki. Miałam mętlik w głowie,
-Eleno, kocham cię. A jeśli chodzi o Rebekę, to żałuje tego co zrobiłem. - Mówił powoli, jak do dziecka. Po moim policzku poleciała pojedyncza łza.
-Wyjdź stąd. Wyjdź ! - Krzyknęłam płaczliwym głosem. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie teraz kiedy nie wiem co czuje. Wampiry spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach i powoli opuścił pokój. Gdy wyszedł,  wstałam z łóżka. Już mnie nic nie bolało, bycie wampirem ma swoje plusy. Cicho otworzyłam drzwii, licząc, że nikt nie zauważy mojego zniknięcia, lecz gdy tylko się obejrzałam, znalazłam się w stalowym uścisku.
-Nigdy więcej mi tego nie rób. - Powiedział starszy z braci nie poluźniając uścisku. Nie próbowałm walczyć, chcociaż wiedziałam, że Stefan jest w domu. Damon tak na mnie oddziaływał. Przy nim czułam się wolna, pełna życia, chociaż wiem, że umarłam, czułam się bezpiecznie.
-Już po wszystkim. - Powiedziłam równie cicho, odwzajemniając uścisk. -Uratowałeś mnie.
-Jest problem. Osoba która Cię zaatakowała jest bardzo groźna, nieobliczalna. Problemem jest to, że dalej żyje.
-Co ?! Jak to ? - Zapytałam, uwalniając się z uścisku.
-Jest to nowa odmiana, czegoś innego. Jeszcze nie wiem, czym jest Danny, ale obiecuje, że się dowiem i zabje go, za to co ci zrobił... przeze mnie. - Obwiniał się, chociaż nie ma w tym winy.Spojrzaław jego piękne, błękitne oczy i zatonęłam nich.  Staliśmy tak, przez minutę, może dwie, a ja miałam wrażenie, jakbym patrzyła w nie przez wieczność. - Nie pozwolę na to drugi raz. Nikt cię już nie tknie. - Powiedział z troską w głosie, po czym delikatnie  załapał mnie za rękę. Nawet nie zauwazyłam kiedy znalazł się tak blisko. Damon powoli zbliżał się do mnie. Zamknęłam powoli oczy czekjąc na pocałunek, lecz nagle usłyszałam jak ktoś ,,kaszle" za moimi plecam. Odskoczyłam od Damona jak oparzona.
-Przepraszam, że wam przeszkadzam... ale Damonie, telefon do ciebie. - powiedział cicho Stefan, patrząc w jakiś punkt przed siebie. Damon przeklinał tylko coś pod nosem, podszedł i agrsywnym ruchem wyrwał telefon z ręki Stefana.
-Damon Salvatore, słucham. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Witaj Damonie, czy byłbyś tak uprzejmy i przyjechał na spotkanie ze mną, chcę dokończyć to zacząłem.
-Danny ? Czego jeszcze ode mnie chcesz ?! - Zapytał rozwścieczonym tonem. Osoba po drugiej stronie roześmiała się głosno.
-Chcę wyrównac rachunki. Jeśli nie przyjdziesz, możesz pożegnać swoją, słodką małą, bezbronna Elenę.
-Słuchaj mnie, jeśli tylko tkniesz Elenę to... - Nie skończył, ponieważ Danny rozłączył się. Patrzyłam przerażona to na Stefana, to na Damona. Coś czuję, że to dopiero początek.


Hej ludzie <3 Ktoś mnie czyta w ogóle ? Bo nikt nie komentuje prawie. Naprawdę zastanawiam się czy moja praca nie idzie na marne ;/
Pozdrawiam <3



niedziela, 5 października 2014

Informacja

Hej :** 
W tym tygodniu pojawi się rozdział przynajmniej postaram się, żeby się pojawił, ale 
wiecie szkoła, nauka -,- 
No to do następnego posta :-) 

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 4

Obudził mnie dźwięk telefonu. Z początku go zignorowałam, lecz osoba dzwoniąc nie dawała za wygraną. Wciąż dzwoniła i dzwoniła. Wzięłam ospale telefon i odebrałam.
-Panna Elena Gilbert ? - Zapytał jakiś męski głos w słuchawce.
-Tak, o co chodzi. - Zapytałam ospale.
-Jeśli chce panienka zobaczyć Damona żywego proszę się zjawić o północy tutaj, w opuszczonej szkole. Masz być sama. - Nie zdążyłam już nic powiedzieć, ponieważ osoba po drugiej stronie się rozłączyła. Jak to ? Co jest z Damonem ?! To nie może być prawda, on by nigdy nie dał się złapać. Nie ważne, muszę tam iść! Spojrzałam na zegarek, była dopiero dziewiętnasta. Cała się trzęsłam, zeszłam na dół i wyjęła jeden z woreczków z krwią z mojej lodówki. Wypiłam zawartość woreczka ciągiem i z prędkością wampira wybiegłam z domu. Chcę więcej ! Więcej krwi. Zobaczyłam jak ładna dziewczyna idzie w moją stronę. Miała długie blond włosy. Podeszłam do niej bliżej. Skąd ja ją zam ? Nie ważne, potrzebuję krwi, prosto z żył w trybie natychmiastowym. Nie wiem co mnie napadło, popatrzyłam w jej oczy. Były tak błękitne, były tak doskonałe jak Damona. Jedyne co mnie w tym momencie kierowało to wściekłość.
-Nie wykonasz żadnego ruchu, nie krzycz. - Wydałam komendę po czym wgryzłam się w jej szyję. Nagle poczułam gwałtowne szarpnięcie, wylądowałam na ziemi . Zobaczyłam Stefana który podbiega do dziewczyny i daje jej swoją krew.
-Widzisz co zrobiłaś ?! - Syknął przez zaciśnięte zęby. Wszystko później wydarzyło się tak szybko. Stefan zahipnotyzował dziewczynę, a ona posłusznie odeszła. Nagle poczułam jak wampir podbiega do mnie. Po moich policzkach popłynęły łzy. Naprawdę to zrobiłam ?!
-Nie, nie, nie, nie. - Zaczęłam cicho łkać i kręcić głową. - To nie mogło się stać ! Nie mogło. -  Stefan objął mnie i od razu poczułam się bezpiecznie.
-Ćśśśśś.. zabiorę cię do domu, dobrze ? - Zapytał z troską w głosie.Pokręciłam przecząco głową.
-Oni mają Damona. Nie rozumiesz ? Muszę mu pomóc, muszę. -Powiedziałam przez łzy. Stefan spojrzał na mnie pytająco.
-Kto, jak, gdzie ? - Zapytał, wciąż trzymając mnie mocno w swoich ramionach. Jego ciepło dawało mi ukojenie. Tak jak ciepło Damona... gdy tylko byłam przy nim, czułam dziwne przyciąganie, czułam, że chcę żeby tak zostało. Zaraz, zaraz, jestem ze Stefanem, nie mogę myśleć o jego bracie będąc przy nim. Czuje się tak rozdarta.
-Nie mogę ci powiedzieć, jeśli pójdziesz ze mną zabiją go. - Mówiłam powoli, nie chciałam żeby szedł.
-Dobrze rozumiem. To twoja decyzja. Teraz idź do domu. - Powiedział po czym pocałował mnie delikatnie w policzek i odszedł. Cała sytuacja miała zajście przed moim domem. Mam nadzieję, że nikt tego nie widział. Wieczór był ciepły, na ulicach nie było żywej duszy. W sumie tutaj nigdy nie ma dużego ruchu. Słońce zachodziło powoli za horyzont. Weszłam szybko do domu z nadzieją, że nikt mnie nie zobaczy. Na szczęście udało się. Od razu poszłam do łazienki. Cała moja twarz była wysmarowana w krwi, a pod oczami rozmazywał mi się tusz. Zrzuciłam z siebie ubrania i udałam się pod zimny prysznic. Gdy zimna woda dotknęła mojego rozgrzanego ciała, przeszedł mnie dreszcz. Szybko wzięłam prysznic i wyszłam. Zrobiłam sobie delikatny makijaż. Ubrałam się w to co byłam ubrana od rana, czyli niebieskie jeansy i do tego czarna, zwiewna bluzka z odkrytym ramieniem. Nie obchodziło mnie to jak wyglądam. Chciała tylko zobaczyć Damona żywego. Spojrzałam ponownie na zegarek. Była już dwudziesta druga, położyłam się na łóżku, wzięłam w rękę pamiętnik i zaczęłam pisać.

,,Drogi Pamiętniku.
 Nie uwierzysz !  Damona porwali ! Nie wiem kto, nie wiem kiedy, wiem tylko, że tęsknie. Cholernie tęsknie. Cała ta sytuacja mnie dobija. Najgorsze jest to, że gdy jestem ze Stefanem myślę o Damonie ! Kocham Stefana ale Damon... no właśnie nie wiem co ! Czy to jest możliwe, żebym kochała Damona równie mocno, a nawet mocniej od Stefana ? Jeżeli tak, to dlaczego wybrałam Stefana ? Czy to wina mojego nowego ,,ja" ? To przez to, że jestem wampirem ? Jakbym teraz miała wybrać to  nie wiem kogo bym wybrała... "

  Odłożyłam długopis i położyłam pamiętnik pod poduszką. Łzy powoli płynęły mi po policzkach, to uczucie było okropne ! Czułam się fatalnie. Spojrzałam na zegarek, była 23:30. Poszłam na dół, chłopców jeszcze nie było.W sumie dobrze, nie chciałam z nikim rozmawiać. Założyłam buty i wyszłam z domu. Szłam powoli, patrząc na życie nocnego miasta. Mijałam parę klubów, od których słychać było głośną muzykę i krzyki nastolatków. Grupki ludzi przechodziły obok mnie, śmiejąc się w głos. Byli tacy szczęśliwi w tym momencie. Wiatr delikatnie muskał moje włosy. Byłam już przed opuszczoną szkołą. Serce biło mi jak szalone. Niepewnie otworzyłam stare drzwi, które zaskrzypiały niemiłosiernie. Powoli przekroczyłam próg i rozejrzałam się do o koła i zobaczyłam tylko ciemność. Ta było strasznie ! Ścian już prawie nie było a dach zawalał się powoli. Szkoła była bardzo mała. Miała jedno nie duże piętro i parę pokoi. Było może maksymalnie pięć sal i stołówka. Wszystko było teraz w stanie krytycznym. Usłyszałam ciche kroki za mną. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Damona. Od razu do niego podbiegłam.
-Damon to ty ? Nie mogę uwierzyć. - Powiedziałam po czym wtuliłam się w niego. Gdy to zrobiłam od razu postać Damona się rozpłynęła. A przede mną ukazała się postać mężczyzny. Był to wysoki blondyn, z dużymi czarnymi oczami. Na jego ustach widniał złośliwy uśmiech.
-Przestań mieszać mi w głowie ! Gdzie jest Damon ?! - Zapytałam przez zaciśnięte zęby. On tylko zaczął się śmiać.
-Myślisz, że byłbym ns tyle głupi i przywiózł tu Damona ? Nawet nie wiem gdzie on w tym momencie jest. - Coś mną zatrzęsło. Jak to, nie ma go ? To dlaczego ten typ mnie tutaj przyprowadził ?!
-Czego ode mnie chcesz ?!
-Oh... nie zdołam pokonać Damona, ale mogę uderzyć w jego czuły punkt. - Powiedział po czym z prędkością wampira wbił mi się w szyję. Bolało tak, jakby ktoś wbił mi nóż w gardło. Pił powoli, powodując jeszcze większy ból. Próbowałam się ratować, ale był silniejszy. Nagle poczułam jak ból się zmniejsza, a ja tracę panowanie nad sobą. Zobaczyłam jak wampir upada na podłogę, a jakaś rozmazana postać trzyma jego serce w dłoni.

Witam mój drogi czytelniku <3 . Jeśli tu jesteś to jestem Ci niezmiernie wdzięczna ;3. Prosze skomentuj, bo to naprawdę motywuję, jeśli wiem, że ktoś mnie czyta :) .

Polecam dwa genialne blogi również o Delenie <3 Osoba która je pisze jest świetną pisarką i osobą <3
1. elena-and-damon-inna-historia.blog.pl
2. delenanazawsze.bloog.pl

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 3

Damon wpatrywał się w podłogę od dłuższego czasu, chociaż stał tak blisko mnie był nieobecny.Podeszłam do niego tak blisko, że słyszałam jego przyspieszone bicie serca. On po chwili wbił we mnie swój wzrok. Patrzył na mnie z miłością w oczach. Moje serce również przyspieszyło, a ja zatonęłam w jego nadzwyczaj błękitnych oczach.
-Jeśli nie chcesz, żebym odszedł odpowiedz mi na jedno proste pytanie... dlaczego Stefan ? - Szepnął mi do ucha, przyprawiając moje ciało o dreszcz. Ja delikatnie odsunęłam się od niego i powiedziałam cicho.
-Damon. Poruszaliśmy już ten temat.
-No tak to zawsze będzie Stefan... - Powiedział równie cicho jak ja.
-Damo, pamiętam wszystko. Nasze spotkanie, twoje wyznanie miłości. Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś ?
-Zawsze go kochałaś ! Ja zawsze byłem ten drugi, brat mojego ukochanego ! Nawet nie wiesz jak to cholernie boli ! Co miało by to niby zmienić ?! - Krzyknął po czym rozbił jakąś szklankę o ścianę.Pominęłam część o zdradzie Stefana.
-Damonie, wiesz, że nigdy nie byłeś u mnie na drugim planie. - Spojrzał na mnie przenikliwie i dodał.
-Nawet zdradę Stefanowi wybaczyłaś. - W tym momencie coś mnie zabolało.
-Skąd o tym wiesz ? - Zapytałam, a mój głos zabrzmiał nadzwyczaj spokojnie.
-Co ci powiedział ? Że to Rebekah go zahipnotyzowała ? - Zapytał, po czym zaśmiał się krótko.Nic z tego nie rozumiem. - Tyle chciałbym ci powiedzieć, Eleno.
-Proszę Damonie powiedz mi. - Powiedziałam błagalnym tonem.
-Ona go w cale nie zahipnotyzowała, po tym jak uwolniliśmy go od Klausa, Rebekah odwiedziła nas w rezydencji. Poszła do jego pokoju, podsłuchiwałem. Stefan powiedział, że to nie fer w stosunku do ciebie, a Rebekah, że liczy się tylko on i ona, a potem weszłaś ty i zobaczyłaś jak oni...gdyby Stefan tego nie zrobił, to ja sam wymazał bym ci pamięć..- Damon ostatnie słowa powiedział tak cicho jakby bał się, że je usłyszę. Moje serce potłukło się na tysiąc kawałków, znowu.- Nie wiesz ile rzeczy chciałbym ci powiedzieć a nie mogę... Eleno, nie będę wam przeszkadzał w dalszym szczęściu. - Po moim policzku popłynęła łza, a za nią kolejna i kolejna. Wampir szybko otarł je kciukiem, kazał rozłożyć mi dłoń, jak też kazał, tak zrobiłam. Włożył mi jakiś przedmiot w dłoń i zacisnął ją mocno. - Gdy na to spojrzysz przypomnij sobie o mnie, o tym dupku który tyle razy narażał cię na niebezpieczeństwo. - Z każdym jego słowem moje pęknięte serce raniło moją klatkę piersiową.  - I już zero łez. - powiedział po czym pocałował mnie delikatnie, ja nie byłam już w stanie się bronić, odwzajemniłam jego pocałunek. Gdy już zakończyłam pocałunek, powiedział cicho.
-Do widzenia, Eleno. - Nie zdążyłam mu nawet odpowiedzieć a go już nie było. To dla mnie za dużo jak na dzisiejszy dzień. Moje serce zostało dzisiaj posklejane, po czym znów rozdarte.  Otworzyłam dłoń, zobaczyłam w niej otwierany naszyjnik w kształcie serca. Gdy je otworzyłam poleciała cicha melodia, to była ta piosenka przy której tańczyliśmy na wyborach miss. Gdy spojrzałam w środek serca zobaczyłam nasze zdjęcie, a na drugiej stronie było napisane ,,Pamiętaj, o mnie. ~Zawsze twój Damon. " Kolejna łza poleciała po moim policzku. Porozmawiam ze Stefanem jutro, nie mam dzisiaj już na nic siły.Muszę sobie wszystko poukładać. Wyszłam tylnymi drzwi tak, aby nie spotkać Stefana. Całe szczęście udało mi się to.  Zadzwoniłam po taksówkę. Wiem, że od rezydencji braci do mojego domu dzieliło mnie jakieś dziesięć minut drogi ale nie miałam ochoty na żaden spacer. Całe szczęście taksówka przyjechała szybko. Gdy byłam już w domu, nie przywitałam się z domownikami tylko poszłam szybko do mojego pokoju, chciałam uniknąć pytań. Kiedy  byłam już w pokoju, opadałam ciężko na łózko. Promienie słońca wdzierały się przez okno, więc postanowiłam zasłonić rolety. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Wyjrzałam przez nie i zobaczyłam tylko Ricka i Jeremiego, którzy razem grali w rugby. Śmiali się i przepychali krzycząc przy tym radośnie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.  Lubiłam wiedzieć, że są w danej chwili szczęśliwi. Zasłoniłam rolety i szybko położyłam się na łóżko, moje wspomnienia znowu wzięły górę, a po mojej twarzy znów zaczęły płynąc łzy. Jutro wszystko wyjaśnię wszystko ze Stefanem, to boli bardzo boli i jeszcze do tego brak mi Damona...


Heej wszystkim, czytelnictwo mojego bloga bardzo spadło więc daje ultimatum 
3 komentarze - kolejny rozdział. 
Pozdrawiam i mam nadzieję, że rozdział się podoba ;* Jeśli nie to powiedz co Ci się nie podoba, spróbuje to poprawić <3

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 2

Chciałam zapomnieć, spalić się na słońcu, wyłączyć uczucia, najlepiej wszystko na raz. Coś we mnie pękło, jakby moje serce potłukło się na tysiąc kawałków i z każdym krokiem raniło moją klatkę piersiową. Ale biegnę przed siebie, nie chcę mieć nic wspólnego ze Stefanem. Miałam już dość, zgubiłam Stefana, albo w ogóle nie pobiegł za mną.Przystanęłam przy jakimś parku, i usiadłam na ławce. Cały park był porośnięty drzewami, przez które przedzierały się delikatne promienie słoneczne. Dzieci pędziły na plac zabaw tak radosne, pełne życia, że aż na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech, lecz szybko zbladł. Przed oczami wciąż miałam obraz Stefana z Rebeką. Schowałam twarz w ręce i zaczęłam cicho łkać.Nagle usłyszałam znajomy głos za moimi plecami.
-Eleno... - Gdy się odwróciłam zobaczyłam Stefana, wstałam z ławki i podeszłam do niego tak blisko, że czułam jego oddech na sobie.
-Nie będę wysłuchiwać twoich kłamstw. - Powiedziałam szeptem po czym odwróciłam się na pięcie, lecz on chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie, po czym zamknął mnie w żelaznym uścisku. Próbowałam się wyrwać ale nie dałam rady.
-Jestem starszy i silniejszy. Proszę wysłuchaj mnie. -Powiedział błagalnym tonem.
-Masz minute.
-Dobrze ale nie tu. - Rzekł, po czym nagle podniósł mnie do góry i w wampirzym tempie pobiegł do rezydencji którą dzieli z bratem. Gdy już dotarliśmy na miejsce Damona chyba nie było, przynajmniej ja go nie widziałam. Położył mnie a kanapie po czym on usiadł obok mnie.
-Słucham.
-Eleno, kocham cię najbardziej na świecie i pamiętaj o tym. - Po moim ciele przeszedł dreszcz. - Rebeka... ona mnie zahipnotyzowała i kazała całować. Nie wiem jak do tego doszło ale to ty jesteś moją ukochaną wampirzycą. - Powiedział to powoli, jakby każdym słowem chciał trafić prosto w moje serce. Udało mu się.
-No dobrze ale to nie zmienia faktu, że kazałeś mi zapomnieć. - Powiedziałam cicho, jakbym bała się, że ktoś mnie usłyszy.
-Nie chciałem cię stracić... - Nic więcej nie powiedział tylko pocałowała mnie delikatnie. Zaczęłam oddawać każdy jego pocałunek. Nagle usłyszałam głos za moimi plecami.
- Ooo... nasze gołąbeczki znowu razem. - Wzdrygnęłam. Gdy się obróciłam zobaczyłam Damona, wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Spojrzałam mu w oczy ale nic nie mogłam z nich odczytać. Tak jakby zamknął się przede mną i nie chciał otworzyć. -Wyjeżdżam przyszedłem się pożegnać. - Rzucił chłodno i spojrzał mi w oczy. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Nagle usłyszałam głos Stefana.
-Zostawię was na chwilę samych. - Powiedział, po czym wyszedł z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
-Nie możesz wyjechać. - Mój głos się łamał, ale nie obchodziło mnie to zbytnio.
-Mogę, a nawet muszę. - Po moim policzku popłynęła łza.
-Ale dlaczego ? - powiedziałam płaczliwie.
-Nie mogę na was patrzeć ! Eleno nawet nie wiesz jak to boli. Mam tyle rzeczy które chciałbym ci powiedzieć a nie mogę. Jestem pieprzonym egoistą, kłamcą i zabójca. To co czuje do ciebie, to jest coś czego nie mogę się pozbyć. Próbowałem wszystkiego. Nie zaraz... nie wszystkiego. - Wiem co on chcę zrobić ! Wyłączyć uczucia !
- Nie Damonie nie rób tego. - Powiedziałam przez łzy.
-Co mnie powstrzymuje ?!
-Ja ! Nie rozumiesz ? To że wybrałam twojego brata to nie znaczy, że mi na tobie nie zależy ! - Spuścił wzrok. Ja szybko podeszłam do niego i położyłam mu rękę a poliku. - Spójrz na mnie. - Powiedziałam przez łzy. -Damonie, zależy mi. Nie rozumiesz ? Jak wyłączysz uczucia to ja się zabije i mówi poważnie. Spale się na słońcu. - Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale mówiłam śmiertelnie poważnie. Zależy mi Damonie i to bardzo. Nie chcę go tracić, bo czuje do niego coś silnego. Jakaś mocna więź nas łączyła i nie umiem tego nazwać.
-Eleno... nawet jakbym chciał zostać to nie mogę. Obiecałem Stefanowi, że wyjadę i nie będę stawał wam na drodze. - Powiedział sucho, po czym spojrzał mi w oczy. Zobaczyłam w nich smutek,ból i miłość. Wiedziałam jedno, nie chcę żeby odjeżdżał.

Okej wracam do was po przerwie z 2 rozdziałem. Jak wam sie podoba ? Jest sens pisania kolejnych rozdziałów ? Bo nie wiem czy moja praca nie idzie na marnie ;/. Jak tu jesteś to skomentuj. Wyraź swoją opinię, nawet tą negatywną :3
Pozdrawiam. :)

sobota, 9 sierpnia 2014

Ogłoszenie !

Jeśli ktoś mnie czyta, to niech czeka jeszcze 2 tygodnie na rozdział ;/ . Niestety wyjeżdżam i nie będę pisała rozdziału na biegu. Dziękuję, za wszystkie uwagi i zamierzam się poprawić ;). Czekajcie ;*

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 1

Obudziły mnie promienie słońca, spojrzałam leniwie na zegarek była 10. Zeszłam niechętnie z łóżka i weszłam pod prysznic.Nasmarowałam swoje ciało arbuzowym balsamem i  puściłam wodę. Ciepła woda spływała po moim ciele, wraz z problemami. Tak, to dziś. Będę musiała powiedzieć Damonowi o moim wyborze. On się tego domyśla, ale nie wiem czy będę umiała spojrzeć mu w oczy. Pospiesznie wyszłam spod prysznica ,  wytarłam ciało i wysuszyłam włosy.Nałożyłam na siebie puchaty ręcznik i poszłam się ubrać. Założyłam niebieską zwiewną sukienkę i zrobiłam delikatny makijaż. Niechętnie zeszłam na dół. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam woreczek z krwią, nie oswoiłam się jeszcze z tym, że jestem krwiożerczą maszyną do zabijania.  Poza tym bałam się tego spotkania. Wtedy na moście powiedziałam Damonowi, że jadę do Stefana bo go kocham, złamałam mu serce. Najgorsze jest to, że Damon wcale nie jest mi obojętny. Teraz gdy jestem wampirem moje uczucia się wyostrzyły...
-O czym myślisz ? - Wzdrygnęłam, odwróciłam się i zobaczyłam Jeremiego. Uśmiechnął się do mnie szeroko i usiadł na krześle obok.
-O niczym. - Skłamałam,  po czym wymusiłam blady uśmiech.
-Elena widzę, że coś jest nie tak. -W jego głosie słychać było troskę i powagę.
-Dzisiaj jest ten dzień, w którym powiem Stefanowi, że wybrałam jego. - powiedziałam smutno i upiłam łyk krwi z woreczka.
- Nie widzę powodu do smutku! Dlaczego jesteś przygnębiona?- zapytał z tą samą troską co wcześniej.
-Jest jeszcze Damon... zraniłam go,  a Damon to Damon i wiesz o tym.- powiedziałam cicho.
Jeremy nic nie powiedział tylko podszedł do mnie i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Poczułam się lepiej, chyba tego mi było trzeba, zrozumienia. Po uścisku uśmiechnął się promiennie i usiadł na swoim krześle. Wziął tacę z jedzenie i zaczął jeść przygotowane wcześniej kanapki.
-Jak się czujesz ? Odnajdujesz się w tym wszystkim?  - zapytał uśmiechając się do mnie i pokazał na woreczek z krwią, odwzajemniłam uśmiech, dopijając ostatnie resztki krwi z woreczka.
-Wiesz, wszystko jest inne. Mam wyostrzony węch, słuch, uczucia. Sama się nie przyzwyczaiłam do nowego ja. - Powiedziałam już spokojniej, po czym wstałam i wyrzuciłam pusty woreczek do kosza. Podeszłam do Jeremiego i pocałowałam go w policzek.
-Życz mi szczęścia, idę do rezydencji Salvatorów. - Powiedziałam i wyszłam z domu. Słońca świeciło, więc postanowiłam się przejść. Musiałam sobie wszystko poukładać w głowie. Myśl pozytywnie Elena, powiesz Stefanowi, że go kochasz i wszystko będzie w porządku. Nawet nie zauważyłam a byłam już przed ich rezydencją. Mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło bić jak szalone. Niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Co zobaczyłam ? Damon siedział na kanapie i dopijał czwartą butelkę burbona ! Podeszłam do niego i wyrwałam mu butelkę z ręki.
-Co panienka Gilbert robi z moim burbonem ? - Zapytał, unosząc przy tym znacząco brwi. Był pijany. -Stefanek siedzi u siebie albo poluje na wiewiórki. - Uśmiechnął się do mnie tym swoim specyficznym uśmiechem. Lada chwila stał już obok mnie.
-Przyszłam do Ciebie. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz. - Wysyczałam przez zęby i w wampirzym tempie wbiegłam na górne piętro. Jednak Damon zagrodził mi drogę.
-Słucham co masz do powiedzenia. Wyjeżdżam jutro, możemy się nie zobaczyć. Nie jestem pijany to tylko cztery butelki, dla wampira to nic. - Poczułam jakby ktoś wbił mi kołek w serce. Wyjeżdżał ?! Dokąd ?! Po co ?!
-Dlaczego wyjeżdżasz ?! - Zauważyłam, że mój głos się łamie ale zbytnio mnie to nie obchodziło.
-Nic mnie tu nie trzyma. - Odparł  chłodno.
-Nie chcę, żebyś odchodził. - Powiedziałam płaczliwym głosem.
- Dokonałaś wyboru. - Jego ton dalej był chłodny. Staliśmy tak dłuższą chwilę, patrząc sobie w oczy. Miał racje, dokonałam wyboru. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza, a za nią kolejna i kolejna. Wampir przytulił mnie do siebie mocno, a ja tylko łkałam cicho.On głaskał moje włosy powoli. Odsunął mnie delikatnie od siebie złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy.
-Lepiej wam będzie beze mnie. Nie będę wam wchodził w drogę. - Powiedział cicho, po czym pocałował mnie w czubek głowy i odszedł gdzieś w wampirzym tempie. Gdy pocałował mnie w głowę, moje wspomnienia wróciły.  Nagle moim oczom ukazała się scena, mój dom, Damon trzymający mój naszyjnik, wyznanie miłości, pojedyncza łza i znika. Byłam zszokowana. Gdy zrobiłam krok przeniosłam się na ulicę, wracałam z imprezy, Damo leżał na ulicy i podszedł do mnie,  wziął mnie za Katherine, życzyłby moje najskrytsze marzenia się spełniły i zniknął. Gdy się ocknęłam leżałam u Stefana w pokoju. Gdy próbowałam wstać, znowu to samo, wspomnienia. Widziałam Stefana, z Rebeką. Całowali się, weszłam do pokoju i zrobiłam mu awanturę.
,,-Ty zdrajco ! To koniec ! - Zaczęłam biec. Jednak on w wampirzym tempie zatrzymał się przy mnie i zahipnotyzował. 
-Nie będziesz pamiętała dzisiejszego dnia, byłaś w domu i spędzałaś czas z Jeremym. - Mówił wolno i przenikliwie. 
-Nie będę pamiętała dzisiejszego dnia, byłam w domu i spędzałam czas z Jeremym. - Powtórzyłam równie wolno i odeszłam. 
Zdrajca ! Jak on mógł ?! Przecież to do Stefana nie podobne. Łzy mimowolnie spływały mi po policzkach. Czułam się okropnie.Bolało bardziej, niż wcześniej, Damon miał rację, to okropne !  Stefan usiadł obok mnie.
-Co się stało, dlaczego płaczesz ? - Zapytał, a w jego głosie słychać było troskę. Ja tylko wymierzyłam i sprzedałam mu siarczysty policzek. Po czym w wampirzym tempie opuściłam rezydencję.
Hej ;). Mój pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się podoba. Drugi powinien pojawić się niebawem.
Skomentuj, to chwila, a mnie naprawdę motywuję ;) Nie wiem dlaczego się samo podkreśliło ;/ ale spróbuję to skorygować.

piątek, 1 sierpnia 2014

Prolog

Zastanawialiście się jak to jest umrzeć i żyć dalej?  Jak to jest żyć w świecie pełnym wampirów, czarownic, wilkołaków oraz hybryd? Umarłam i żyje. Jestem wampirzycą. Zakochaną do szaleństwa. Gdy bracia Salvatore wkradli się do mojego małego serduszka, moje życie zmieniło sie diametralnie. Dokonałam wyboru, wybrałam Stefana, raniąc przy tym Damona. Mam nadzieję, że wybrałam dobrze...

Heej ;) taki krótki prolog na zachęte. 1 rozdział powinien pojawić się za parę dni.
Komentujcie co mogę poprawić a co wam się podoba ;*