piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 14

Damona nie było już od tygodnia. Każda minuta wydawała się wiecznością. Siedziałam teraz na jego łóżku w szarym, pogniecionym kimonie i potarganych włosach, przełykając łzy. Odszedł żeby mnie bronić? Jestem bardziej słaba i bezsilna bez niego.Boli tak cholernie, że najchętniej wyłączyłabym uczucia na miejscu, lecz nie mogę tego zrobić. Jest Jeremy, Bonnie, Matt i Caroline... nie mogę ich zostawić. Byłabym tchórzem i egoistką. Caroline sama nie wie co czuje i wiem, że jestem jej potrzebna, ale nie mam siły schodzić do nich, nie mam siły by żyć.  Otarłam łzę z policzka, lecz za nią poleciała kolejna. Nie chciałam przeżyć wieczności bez niego. Nie mogłam znieść braku jego dotyku, jego ust, spojrzenia jego jakże błękitnych oczu. Nagle usłyszałam jak drzwi otwierają się gwałtownie, a w progu stoi Matt.
-Słuchaj, jeżeli za dziesięć minut nie zobaczę cię na dole, to własnoręcznie wyciągnę cię z tego łóżka. -Powiedział Matt cpatrząc na mnie z troską w oczach. Ja tylko wymusiłam blady uśmiech i pokiwałam krótko głową. Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie i zamknął drzwi. Kochałam Matta za to, że był przy mnie. Był dla mnie jak brat.Weszłam do łazienki Damona i znów do moich oczu napłynęły łzy. Zapach wody kolońskiej Damona wciąż unosił się w powietrzu, nie mogłam tego znieść. Tak bardzo mi go brakowało. Przeczesałam tylko włosy i spojrzałam w lustro. Wyglądałam strasznie! Napuchnięte od łez oczy i rozmazany tusz zdecydowanie mi nie służył, ale nie obchodziło mnie to. Przemyłam tylko twarz zimną wodą i wyszłam jak najszybciej z łazienki. Zeszłam niechętnie na dół i zobaczyłam tam wszystkich moich bliskich; Caroline,Klaus, Bonnie, Matt, Stefan ,Jeremy oraz Enzo. Wszyscy przyjechali właśnie dla mnie, a ja nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę. Czułam się z tym okropnie, ale naprawdę ne chciałam nikogo widzieć. Caroline trzymała za rękę Klausa i nieśmiało spojrzała na mnie. Ja uśmiechnęłam się do niej blado. Cieszyłam się, że im się ułożyło. Klaus jest dobry dla niej.Blondynka umie wydobyć z niego dobro, tak samo jak ja zmieniłam Damona... do moich oczu napłynęły łzy lecz z trudem je powstrzymałam. Stefan podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy z żalem. Za chwilę znalazłam się w jego ramionach. Uścisnął mnie, bez miłości, bez żadnego z tych uczuć co dawniej. Po prostu czuł,że tego mi potrzeba, prawdziwego przyjaciela.
-Widzę, że gołąbeczki znowu razem. -Usłyszałam za plecami tak bardzo pożądany głos, lecz był on przepełniony jadem. Odkleiłam się momentalnie od Stefana i moim oczom ukazał się Damon. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w wampira. Pozwoliłam łzom lecieć swobodnie po moich policzkach. Kiedy nie poczułam jego dłoni na sobie, oddaliłam się. Spojrzałam mu prosto w oczy, które patrzyły się na mnie beznamiętnie.
-Nie było mnie tylko tydzień, nie dramatyzuj mała. -Powiedział, a każde jego słowo trafiło w moje serce niczym strzała. Wszyscy przyglądali się tej scenie ze zdziwieniem. On tylko ominął mnie jakby nigdy nic i poszedł do kuchni. Udałam się za nim.
-Musisz za mną łazić? -Zapytał z pogardą w głosie, szukając czegoś w szafkach. Każde jego słowo bolało coraz bardziej, ale ja starałam się wyglądać niewzruszenie.
-Możesz mi coś wyjaśnić? -Zapytałam, starając się by mój głos się nie załamał. Skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na sylwetkę wampira, która nalewała sobie Whisky do szklanki i zwinnie obracała szklanką w  dłoni. Damon odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie pustym wzrokiem przełykając łyk alkoholu.
-Masz minutę. -Spojrzał na zegarek uśmiechnął się złośliwie. Westchnęłam głośno i spojrzałam na jego usta. Musiałam się nieźle powstrzymywać, żeby w tamtym momencie się na niego nie rzucić. Oblizałam wargi i spojrzałam mu w oczy.  -Tik tok. -Powiedział i udał się w stronę swojej sypialni. Szłam za nim.
-Możesz mi powiedzieć co ty do cholery sobie wyobrażasz? -Mówiłam dotrzymując mu kroku. Byliśmy już w sypialni, wampir usiadł na łóżku i spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Zajęłam miejsce obok niego i spojrzałam mu w oczy. -Najpierw mnie zostawiasz na tydzień bez wyjaśnień, - Naprawdę to był tylko tydzień? -A teraz wracasz z wyłączonymi uczuciami?! -Krzyknęłam wstając z łóżka. Wiedziałam, że wyłączył uczucia. To był ten sam Damon którego poznałam. Zimny, bez uczuć, skruchy, niczego. Od początku widziałam w nim coś. Wiedziałam, że cierpi, ale dlaczego zrobił to teraz? Dlaczego postanowił wyciszyć człowieczeństwo? On spojrzał na mnie niebezpiecznie i wstał do mnie.Podszedł do mnie tak blisko, że czułam jego oddech na sobie. Moje ciało mimowolnie zadrżało. On uśmiechnął się do mnie zadziornie i przybliżył jeszcze bardziej. Nasze usta dzieliły centymetry. Mój oddech przyspieszył, a ja nie mogłam z tym nic zrobić. Nie chciałam, żeby widział, że mi zależy.
-Widzę jak na ciebie działam, mała. Daj się ponieść. -Wyszeptał mi wprost do ust. Moje uczucia szalały. Bezmyślnie natarłam na jego usta całą swoją mocą. Włożyłam w ten pocałunek cały ból. Moje uczucia były wyostrzone i nie panowałam nad sobą. Smakowałam jego ust, z każdą sekundą całowałam go bardziej zachłannie. Zakończyłam pocałunek, a on spojrzał na mnie agresywnie i uśmiechnął się niebezpiecznie. Ja oddaliłam się od niego z trudnością, a on obserwował bacznie każdy mój ruch. Spojrzałam w jego oczy próbując zachować jak największą obojętność, jego oczy nie wyrażały nic. Żadnego uczucia, skruchy, miłości, nic. Wybiegłam z pokoju w wampirzym tempie, a po moim policzku leciały łzy. Pobiegłam na dół. Zastałam tam Caroline. Siedziała i czytała książkę okryta kocem. Spojrzała na mnie z nad lektury i momentalnie odłożyła książkę. Poklepała miejsce obok siebie i zachęciła mnie wzrokiem. Usiadłam obok niej i wybuchnęłam płaczem.
-Co ja źle robię? Caroline ja nie chcę tego bólu, Zabierz go. -Powiedziałam przez łzy. Przyjaciółka spojrzała na mnie ze współczuciem malującym się na jej twarzy.
-Nic nie robisz źle. Jesteś wspaniałą przyjaciółką, dziewczyną, siostrą... wiem jak teraz cierpisz. Obiecuję, że znajdziemy sposób aby przywrócić Damonowi człowieczeństwo. -Złapała mnie za dłoń i ścisnęła ją mocno. -Damy radę, zawsze dajemy. -Powiedziała, a ja wtuliłam się w wampirzyce. Ona tylko oddała uścisk.
-Wiesz, że cię kocham? -Powiedziałam przez łzy.
-Ja ciebie też. -Oddaliłam się od niej, po czym wpadł mi do głowy wspaniały pomysł.
-A Klaus? Nie mógłby go zahipnotyzować...- Nie dokończyłam, ponieważ blond wampirzyca mi przerwała.
-Wiem o czym myślisz. Myślałam o tym wcześniej, ale Klaus musiał wyjechać i nie mam pojęcia kiedy wróci. -Powiedziała z nutką smutku w głosie wciąż trzymając moją dłoń. Nadzieja umarła. Byłam w rozsypce, ale wiedziałam, że Caroline wcale też nie jest z tym łatwo.
-Przykro mi. -Wyszeptałam przez łzy.
-Prosił, żebym jechała z nim... ale nie mogłam cię zostawić. -Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie blado. Opadła swobodnie na oparcie sofy i westchnęła głośno. Przybliżyłam się do wampirzycy i oparłam głowę o jej ramie.
-Trzymasz się? -Zapytałam cicho.
-Tak. -Wyszeptała i uśmiechnęła się delikatnie.  Łzy leciały po moich policzkach, a iskierki w kominku wesoło potrzaskiwał. Patrzyłyśmy się bez słowa na ogień. Czułam jej obecność, to mi wystarczyło. Nie potrzeba zbędnych słów, wiedziałam, że mnie rozumie.


Postaram się dodawać dłuższe notki :D
Ale daje wam już bo chciałam tak skończyć :)
Wyraź swoją opinię  <3
Zapraszam do komentowania  ;D 

2 komentarze:

  1. Nie! Dlaczego Damon nie ma uczuć ?! Nie no nie zgadzam się. :/ Dobra rozdział super i mam nadzieję, że Damonowi wkrótce wróci człowieczeństwo. Weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nn? Czekam.... Cudo!!

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    www.klaroline-love-always-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń